Forum wymiany walut w kantorach internetowych

12.15.2010

Historia działalności kantorów wymiany walut.

16 marca 1989 r. otworzył podwoje pierwszy kantor wymiany walut. Kończył epokę waluciarzy i cinkciarzy, choć w swej istocie był legalnym przedłużeniem tej nielegalnej w PRL profesji.
Pierwszy w powojennej Polsce prywatny kantor wymiany walut otworzył swoje podwoje (a raczej okienko) tuż przy przejściu granicznym w Świecku 16 marca 1989 r. o godzinie 0.01. Inauguracyjny klient pojawił się kwadrans później – był nim oficer enerdowskiej straży granicznej, który wymieniając stumarkowy banknot sprawdzał działanie polskiego, kapitalistycznego wynalazku. Działał doskonale, tym bardziej że od 1 stycznia 1989 r. Polacy mogli trzymać paszporty w domach i wyjeżdżać praktycznie bez żadnych ograniczeń. Skrupulatnie też z tego korzystali, pokazując mieszkańcom Berlina (Zachodniego) czy Wiednia, że są równie dobrymi jak oni kapitalistami. Zanim też pojawiła się konkurencja, zmuszona do załatwiania formalności bardziej formalną drogą, Gawronik – który wkrótce otworzył nowe punkty wymiany – zarobił fortunę.
Polacy szybko zwietrzyli doskonały interes. Dosłownie w ciągu kilku miesięcy NBP wydał ok. 2 tys. zezwoleń na prowadzenie kantorów. Otwierały je banki, Orbis, Pewex, Baltona, biura turystyczne i – jak przed 20 laty pisał w „Polityce” Paweł Tarnowski – „przede wszystkim indywidualni obywatele z gotówką i żyłką biznesmena, którzy doszli do wniosku, że właśnie tą drogą najlepiej i najszybciej pomnożą i tak już niemały (ocenia się, że na rozruch trzeba mieć kilkadziesiąt milionów złotych) kapitał”. Konfitur w tym szalonym 1989 r. rzeczywiście starczało dla wszystkich – inflacja przerodziła się w hiperinflację i posiadacz złotych natychmiast zamieniał je na trwalsze walory, systematycznie je potem sprzedając „na życie”.
Kantory musiały też podzielić się zyskami z cinkciarzami, którzy bynajmniej nie zamierzali oddawać pola bez walki. Zwłaszcza bankom pokazywali, że lepiej niż one opanowali handel walutą i na początku kwietnia 1989 r., oferując znacznie korzystniejsze warunki wymiany, doprowadzili do wstrzymania przez trzy warszawskie oddziały PKO (ul. Sienkiewicza, Rotunda, pl. Powstańców) sprzedaży amerykańskiej waluty. Jeszcze przez kilka lat wydeptywali chodniki przed kantorami czy bankami, informując, że taniej sprzedadzą, ale za to drożej kupią. Stopniowo tracili jednak klientów, dla których coraz bardziej liczyła się nie tyle minimalna różnica w cenie, co bezpieczeństwo i wygoda. O ile bowiem gazety pełne były (zwłaszcza w 1989 i 1990 r.) informacji o oszustwach (nieraz na olbrzymie sumy), dokonanych przez cinkciarzy, to na kantory z zasady nie narzekano.
Nie narzekali też – przynajmniej przez pierwsze lata – właściciele kantorów. Choć wraz ze stabilizacją kursu dolara w 1990 r. skończyły się kokosowe interesy, szeroka szara strefa gospodarcza pozwalała godnie żyć (biznesmeni z walizkami pieniędzy do wymiany nie należeli do rzadkości). Polscy handlarze nie byli już co prawda tak aktywni na międzynarodowych szlakach, ale straty rekompensowali klienci z rozpadającego się Związku Radzieckiego (a potem z państw powstałych na jego gruzach). Rozwijał się handel przygraniczny i już – bynajmniej nie handlowa – turystyka zagraniczna. Nic też dziwnego, że liczba kantorów rosła: w 1990 r. było ich już 2521, w 1991 r. prawie 3700, a rok później tysiąc więcej.
Najwyższe obroty (kilkanaście miliardów dolarów) odnotowano w 1991 r., potem zaczęły one systematycznie spadać. Wrogiem kantorowego biznesu stawała się stabilizacja gospodarki, spadek inflacji, rozwój nowoczesnej bankowości, upowszechnienie kart kredytowych. Ochrona przed kryminalistami, dla których kantory okazały się łatwym łupem, również pochłaniała coraz większą część zysków. Już w połowie lat 90. wróżono małym punktom wymiany nieciekawą przyszłość, a przed wprowadzeniem w państwach UE wspólnej waluty – wręcz eurozagładę. Czarny scenariusz na razie się nie sprawdził, jednak zastąpienie za kilka lat (miejmy nadzieję) złotego przez euro będzie zapewne końcem kantorów (przynajmniej w ich dotychczasowym kształcie).

Fragment z artykułu Jerzego Kochanowskiego z portalu Polityka.pl, 4 listopada 2009

1 komentarz:

  1. Bardzo interesujący artykuł. Aż trudno sobie wyobrazić, że obecnie można bez najmniejszych trudności przewalutować pieniądze w internecie, a nawet wysłać do innego kraju.
    https://klik-24.com/offer

    OdpowiedzUsuń