Forum wymiany walut w kantorach internetowych

3.25.2011

Krótka historia kilku napadów.

    Pieniądz od samego początku swojego istnienia stał się obiektem pożądania przestępców na całym Świecie. Napady rabunkowe organizowane dla zdobycia fortuny to obraz znany nie tylko z westernów czy też Chicago lat dwudziestych. Także w dzisiejszych czasach nierzadko docierają do nas informacje o obrabowanym banku czy kantorze. Kantory, jako instytucje posługujące się w swojej działalności głównie „żywym” pieniądzem, dość mocno zwracają na siebie uwage amatorów cudzej własności. Dodatkowo, słabe systemy zabezpieczeń, brak ochrony a często i lekkomyślność samych właścicieli, dodają animuszu przestępcom. Niniejszy blog poświęcony jest właśnie informacjom o kantorach, więc krótki cykl artykułów zamierzam poświęcić historii napadów na te instytucje. Trzy teksty poświęcone odpowiednio: największym skradzionym sumom, najbardziej brutalnym wyczynom przestępców oraz „akcjom” oryginalnym pod różnymi względami, ukażą się na łamach bloga w ciągu następnych kilku tygodni.
    Kiedy mówimy o sławnych napadach rabunkowych, jedną z najbardziej interesujących informacji jest zwykle wartość skradzionych przedmiotów bądź pieniędzy. Olbrzymie sumy zrabowane przez przestępców od zawsze rozbudzały ludzką wyobraźnie. 

    W Polsce, na pierwsze miejscu pod względem kiedykolwiek skradzionej ilości pieniędzy z kantoru trzeba postawić sylwestrowe włamanie do kantoru wymiany walut w Wałczu (zachodniopomorskie). Do napadu doszło 1 stycznia 2009 roku. Policyjni śledczy przyznali, że włamywacze byli specjalistami w swoim fachu. Próbując zneutralizować urządzenia alarmowe, najprawdopodobniej przypadkowo, doszło do spięcia, które spowodowało przerwę w dostawie prądu do budynków na całej ulicy. Pomimo tego, wysokiej klasy istalacja zabezpieczająca działała nadal. Odłączając tylko syrene alarmową, złodzieje włamali się do pomieszczenia w którym znajdował się sejf. Wciąż działające zabezpieczenia zdołały zdalnie powiadomić właściciela kantoru o niebezpieczeństwie. Niestety, kiedy ten dotarł na miejsce, zastał tylko już rozprute wnętrze kasy. Od tego czasu w śledztwie pojawiają się już tylko kontrowersje. Grzegorz Żuk (właściciel) twierdzi bowiem, że w sejfie znajdowało się aż cztery miliony złotych w gotówce oraz nie do końca znana ilość walut. Zbieg okoliczności sprawił, że kilka dni wcześniej podjął taką kwotę z banku. Jeżeli zadeklarowana przez biznesmena suma rzczywiście stała się łupem przestępców, to niewątpliwie czyni to napad w Wałczu największym znanym napadem w dziejach polskiej branży kantorowej. Dodać trzeba, że pechowy właściciel nie ubezpieczył posiadanej gotówki. Zachęcając do pomocy w schwytaniu przestępców, poszkodowany dodatkowo wyznaczył nagrodę za informację w wysokości stu tysięcy złotych. Niestety, media nie informowały o dalszym przebiegu sprawy.
    Druga akcja włamywaczy, w której łupem padła kolejna rekordowa kwota pieniędzy, miała miejsce w Krakowie. W nocy z soboty na niedziele 10/11 października 2009 roku, z kantoru znajdującego się na drugim piętrze Galerii Krakowskiej skradziono waluty o równowartości ponad miliona złotych. Temu zagadkowemu włamaniu, które musiało przypominać podobne akcje z najlepszych filmów sensacyjnych, towarzyszyły oczywiście trudne do wyjaśnienia okoliczności. Pracownica, chowając całą gotówkę do kasy, zamknęła kantor w sobote o godzinie 22.00. Kiedy w niedziele, o 9 rano, pracownik porannej zmiany chiał przygotować pieniądze przed rozpoczęciam pracy, stwierdził, że sejf jest pusty. Niezwłocznie powiadomił organy ścigania. Pół godziny później rozpoczęto dochodzenie. Galeria handlowa to miejsce stale patrolowane przez firmy ochroniarskie, posiadająca system monitoringu pozwalający śledzić wydarzenia w każdym pomieszczeniu. Dodatkowo sam kantor posiadał instalacje alarmową oraz zamki w drzwiach pomieszczenia. Złodziejom udało się sforsować wszystkie te przeszkody nie pozostawiając przy tym żadnych śladów. Właściciel kantoru przebywał w tym czasie za granicą. Padały oczywiście podejrzenia o sfingowanie przestępstwa, ale nikt nie zdołał potwierdzić takiej wersji wydarzeń. Po roku od włamania policja zawiesiła dochodzenie ze względu na brak dowodów.
    Niestety, oba te przypadki do dnia dzisiejszego prawdopodobnie nie zostały wyjaśnione. Trzeba wierzyć że policji uda się kiedyś wpaść na trop przestępców i nie będą to kolejne przykłady bezsilności wobec ludzi dokonujących tego typu przestępstw. Miejmy też nadzieje, że rekordy te pozostaną jeszcze długo na szczycie tej niechlubnej statystyki. 
Zapraszamy do czytania na kolejnych artykułów z tej serii oraz komentowania i zadawania pytań. 

Zachęcam do komentowania i "polubienia" bloga na Facebooku!

1 komentarz: